Niuanse, niuansiki...
...ponura chmurność błękitu,
wieczne zatroskanie zieleni,
pogoda ducha oranżu
i nagłe zamyślenie różowego fioletu...
Jego mogłoby nawet czasem nie być. Ma znaczenie tymczasowe. Kształtuje ogólne wrażenie przy pierwszym spotkaniu. Natomiast przy bliższym poznaniu wrażenie to może ulec całkowitemu przeobrażeniu - na lepsze lub na gorsze.
Dla obrazów oglądanych przez krótką chwilę, gdzieś w galerii temat i pierwsze wrażenie mają znaczenie fundamentalne.
Natomiast dla obrazu, na który chcę patrzeć długo, latami chcę go mieć w zasięgu wzroku, temat odsuwa się na plan dalszy, a główną rolę grają właśnie niuanse i niuansiki.
Tu zawijas, tam niedbaly ślad pędzla, tu szary zaciek a tam ognista plamka światła.
Detale, które długo magnetyzują, cieszą, intrygują i prawie nigdy się nie nudzą.
Drugie dno - nie zauważone przy pierwszym spotkaniu.
Płaszczyzny i przestrzenie ukryte dla powierzchownego widza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz