Kolory i kształty rywalizują ze sobą. Linie kręte i nieposłuszne biegną na oślep. Czy istnieją jeszcze w tym świecie?
Niefortunne sąsiedztwo pomarańczowej kropki i fioletowej plamki. O czym tak szepczą? O jesieni, która traci już swe ogniste odcienie, blednie i szarzeje? O nadciągajacej bieli, która jeszcze daleko, ale nieuchronna postępuje wciąż naprzód i niedługo będzie można ją wyczuć w powietrzu?
Szepczą o kontrastach i tonach brzmiących gdzieś w przestrzeniach. O wzorach i ornametach pomieszanych, skłóconych i poszarpanych. O nutach półcieni i świateł. O prześwitach i zasłonach.
Czerwienie z błękitami tulą się w milczeniu. Marzą o żółtych przebłyskach. O ciełej puszystości brązów. Nie ma tu mowy o nudzie. Dzieje się, co tylko chcę. Drganie, pełzanie, świętowanie. Bezład i porządek. Brudne jakrawości i czystość pasteli.
Tylko co na to wszystko zielony zawijas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz