środa, 3 marca 2010

Codziennie w rozsypce

i nieważne, że w różowej...


Rozsypka to rozsypka. To prawie jak lądowanie na bruku. Codziennie.



Gdy przebywa się tu tak często, że aż codziennie, da się zauważyć pewne szczegóły.

Cały ten róż wyłania się z nie tak znów odległego mroku. Powoli się rozjaśnia. Ciemne kolory stają się zupełnie pastelowe.



Tu i ówdzie pojawiaja się znaki, twarze, jaskinie



Przez sam środek wiedzie wąska ścieżka. Zupełnie jasna, choć nieco kręta. Prowadzi gdzieś POZA - nie wiadomo - daleko, czy blisko. Ważne, że przechodzi obok drzwi. Czerwonych. Jednych i drugich.



Nie wolno ulec pokusie. Nie wolno tam zagladać. Są zaklajstrowane.



Z takiej rozsypki trudno się pozbierać.



Choć podobno róż koi emocje i zmniejsza uczucie samotności...

2 komentarze:

  1. ciekawe poszukiwania, jak w kolorach w optyce :) moze to oszukiwanie oka? z pozdrowieniem A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieknie wykonane, tez lubie tego typu obrazy. Dziekuje za mile slowa... Milego weekendu... M

    OdpowiedzUsuń